"Mam nadzieję, że Zielony Ład zostanie zatrzymany". Europa zaczyna się budzić
fot. powierzone
Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Jaka będzie przyszłość Europy#, z jakimi zagrożeniami będą zmagać się kraje unijne, w tym Polska? O tym, rozmawiamy z samorządowcem Jerzym Gawędą.
Jaka jest Pana zdaniem obecna sytuacja krajów Unii Europejskiej?
Jerzy Gawęda: Obserwując obecną sytuację, możemy zauważyć kilka aspektów, które mają wpływ na życie w Europie, zwłaszcza w tej części, w której jest Polska. Jest element życia w obecności i zagrożeniu wojną. To prawdopodobnie nie będzie tymczasowe, ale będzie trwało przez dłuższy okres. Niewykluczone, że to zamierzona polityka Rosji. Wynika ona z kilku aspektów. Pierwszy to lęk przed demokratyzacją. Rosja zdaje sobie sprawę z tego, że wprowadzenie demokracji na kształt europejski byłoby początkiem jej rozpadu. Oprócz tego głównego nurtu rosyjskiego, Rosja jest zlepkiem wielu narodów, kształtowanych na zasadzie podporządkowania, a jednocześnie z dążeniem do dominacji. Do tego dochodzą nowoczesne środki komunikacji i przekazu, które mogą wpłynąć na destabilizację. Dlatego Rosjanie szukają wrogów. Musimy zdawać sobie sprawę, że to zagrożenie będzie obecnie w życiu Europejczyków, zwłaszcza w tej części Europy. To będzie również wpływało na stosunki w Unii Europejskiej. Teraz na świecie mamy kilka potęg takich jak: USA, Chiny, Rosja, Europa. Stajemy się wszyscy nawzajem celami. Rosja, w momencie kiedy Europa jest podzielona musi obierać kilkadziesiąt kierunków politycznych. Kiedy Europa jest zjednoczona ma jednego przeciwnika. To rozproszenie utrudnia Rosjanom wypracowanie wspólnej polityki gospodarczej i militarnej. Dla Europy jest to pozytywne, ale pod warunkiem, że Europa opiera swoją obronność o NATO, a kraje europejskie inwestują w swoje armie i tworzą skuteczne narodowe armie, które mogą działać na zasadach paktu NATO. W takim kierunku powinniśmy iść.
Jaka będzie przyszłość Unii? Niedługo odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy te siły się zmienią?
– Polityka w naszym kraju jest podporządkowana dyskusji na temat tego, jaka będzie przyszłość Europy. Mamy dwa nurty. Nurt prawicowy, patriotyczno-konserwatywny, który jednoznaczne określa, że Europa powinna być zbudowana na zasadzie pierwotnej Rady Europejskiej, która powstała w celu likwidacji barier gospodarczych. Powinny ją tworzyć niezależne państwa. Celem Zjednoczonej Europy było to, że przy dobrowolnej organizacji, państwa korzystały na tej wspólnocie. Drugi nurt, to Unia proponowana w obecnym kształcie, która zagraża poszczególnym państwom, narodom w swojej wspólnocie. Największym zagrożeniem dla Unii Europejskiej stał się Parlament Europejski. Nazywam to środowisko, środowiskiem frustratów politycznych, ideologicznych, którzy widzą dominowanie od strony politycznej i oddziaływanie na poszczególne państwa. To element niepożądany, który będzie powodował spadek zaufania do Unii.
Polska jest w Unii Europejskiej od 20 lat. Jak z perspektywy tego czasu może pan ocenić polskie członkostwo w tej strukturze?
– Poparcie Polaków do Unii zaczyna spadać. Podstawowym powodem jest to, że wstąpienie do UE było warunkowane bezpośrednimi korzyściami dla Polaków. Obecnie, trudno określić, czy jest to poparcie dla wspólnoty. Bardziej akcentuje się te korzyści gospodarcze, a one wpływają na różne grupy zawodowe. Była to wspólnota, z której mogliśmy czerpać korzyści ekonomiczne. To jednak ostatni taki moment, w którym Polacy i ta grupa krajów przyjętych wówczas w struktury unijne ma bezpośrednie korzyści ekonomiczne. Za chwilę staniemy się tymi, którzy będą płatnikami, a nie biorcami UE. Będziemy widzieć, że unia nie jest idealnym rozwiązaniem, które dba o rozwój każdego państwa, każdego narodu. Będziemy widzieć, bo jest to już dzisiaj widoczne, próby oddziaływania na inne narody, uzurpowania sobie prawa do obalania lub wspierania wygodnych rządów, które będą wspierały politykę unii. Mamy do czynienia z mrożeniem i blokowaniem środków. Idzie to sprzecznie z interesami dobrowolnej organizacji, której celem było usuwanie barier, po to aby państwa mogły się dynamicznie rozwijać i być konkurencyjne na rynku międzynarodowym.
Jaka więc powinna być przyszłość Europy?
– Europa zbudowana w formie jednolitego państwa, nie ma narodu europejskiego. Kulturowo, mocno nawzajem kraje się od siebie różnią. Więcej nas dzieli w obyczajach, podejściu do religii, a w tej wspólnocie jest również dominowanie. Żeby pozyskiwać partnerów, trzeba mieć dla nich ofertę. Nasze państwo w systemie gospodarczym niczym się za wiele nie różni od Ukrainy. Globalnie gospodarkę mamy w rękach korporacji zagranicznych. Na dzisiaj nie posiadamy za dużo mechanizmów, które mogłyby skupić wokół siebie te państwa, które mogłyby nas popierać. Ten proces się dopiero rozwija. Dopiero próbujemy zbudować zręby pod gospodarkę na flance wschodniej krajów takich jak Polska, kraje nadbałtyckie, Słowacja, Ukraina, w przyszłości Białoruś. To pozwoliłoby nam być balansem dla pozostałej części krajów europejskich. Pójście w kierunku lewacko-liberalnym jest dla Polski niebezpieczne i wręcz zabójcze. Środowiska lewacko-liberalne wywodzące się z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych diametralnie różnią się od tych, które swój rodowód wywodzą z Rosji sowieckiej. Różnica jest taka, że dla środowisk w Stanach i Europie ich głównym celem jest wzmacnianie państw narodowych. Natomiast środowiska z byłego bloku wschodniego są nastawione na tzw. proletariat światowy, dla którego państwo nie stanowi żadnej wartości. Dla społeczeństw europejskich i amerykańskich nie jest to do zaakceptowania. Z drugiej strony, są one w stanie wykorzystać te środowiska tymczasowo do osiągnięcia swoich celów, ale w przyszłości nie oznacza to, że będę je akceptować. To się również wiąże z dążeniem do oddania najważniejszych spraw państwowych Unii Europejskiej. Spójrzmy chociażby na zagrożenia wojenne i sytuację Polski. W doktrynie jest duże ryzyko, że tereny do Odry będą terenami niczyimi, przedpolem w razie gdyby doszło do działań wojennych. Na granicach rubieży wschodniej powinniśmy mieć główne siły obronne, które by uniemożliwiały wejście na terytorium RP. Takich działań nie ma, nie są prowadzone. Jeżeli wróg wejdzie, a przykład Ukrainy nam pokazuje w jaki sposób, nie można tego wycofać. Tam jest proces ziemi spalonej, wyniszczania. Mamy duże zagrożenie, że będziemy takim polem niczyim. Jest nieodpowiedzialność obecnego liberalnego rządu, który wygasza i hamuje budowę CPK, kolei szybkich prędkości, które nie tylko od strony gospodarczej są Polsce potrzebne, ale od strony obronnej, militarnej. Jeżeli obecny premier wykonuje polecenia Berlina, to ja zaczynam się obawiać, że odkrywamy flankę wschodnią. Staram się nie uderzać w obecny rząd, ale musimy zwrócić uwagę na to, że polski premier zostaje przewodniczącym UE, wbrew państwu Polskiemu. Otrzymuje szereg wyróżnień, państwa obce inwestują w premiera. Nie znamy jego otoczenia, jego zobowiązań i prawdopodobnie nigdy możemy ich nie poznać. Możemy oceniać to poprzez postawy, w jaki sposób on osłabia własne państwo. Ze względu na te różnice kulturowe, uważam, że powrót do pierwotnych założeń Europy, która powstała jako związek państw, którego celem jest poprawienie możliwości działania gospodarczego. Powinniśmy iść w kierunku zbudowania równego rozwoju, a odejść od elementu, który destabilizuje Europę i próbuje eliminować rodzime kultury. Główne decyzje powinny pozostać w państwach narodowych. Nie wyobrażam sobie żebyśmy oddali suwerenność i prawo obrony. To są zbyt złożone sprawy.
Poza unijną polityką zagraniczną, jest również polityka wewnętrzna. Jakie są Pana zdaniem jej najważniejsze elementy?
– Aspekt, który nam zagraża i próbuje nas zdestabilizować to próba wprowadzenia nam migrantów. To nie jest proces od lat 90-tych. On zaistniał wcześniej, w krajach takich jak Francja, Niemcy, Szwecja. Te państwa chciały sprowadzić do siebie migrantów do wykonywania prac, których ich obywatele nie chcieli wykonywać. Doświadczenie pokazało, że tego rodzaju eksperymenty kończą się tragicznie. Sprowadzenie migracji jest sprowadzeniem destabilizacji do Europy. Środowiska, które do tego dążą robią to z premedytacją, nie patrzą na skutki. Mamy do czynienia z imigrantami z dawnych obszarów kolonijnych. Są różnice kulturowe, obyczajowe, religijne, nie mają nic wspólnego z kulturą, obyczajami i religią w Europie. Próby ich jednoczenia są z góry skazane na niepowodzenie. Tych ludzi nic nie łączyło z Europą i przez długi czas nie będzie łączyło. Mają poczucie krzywdy, bo państwa europejskie przez dziesiątki lat w sposób nieludzki wykorzystywały te narody, traktowały jak siłę roboczą. Europa, stare kraje unijne drenowała te kraje, a dzisiaj chce się tym "problemem" podzielić, obdarować nim państwa, które nie miały z tym nic wspólnego. Jako Polacy myślimy, że migranci mają być umieszczani w dużych aglomeracjach miejskich. Niestety to tak działać nie będzie. W minionej kadencji, w sejmiku na jednej z komisji okazało się, że sejmik prowadzi i buduje politykę migracyjną, że wystąpiono do władz samorządowych o poinformowanie o miejscach ich rozlokowania. Na sesji tego punktu nie wprowadzono pod dyskusję. Jeżeli te grupy zostaną wprowadzone będą rozlokowywane proporcjonalnie, do gmin wiejskich, do miasteczek. Pojawią się również w naszym środowisku życia. W czasie ostatniej sesji sejmiku, kiedy było wystąpienie komendanta policji wojewódzkiej zapytałem o to, czy w związku z migracją i rozlokowaniem migrantów, w jaki sposób zostanie zapewnione bezpieczeństwo mieszkańcom, zwłaszcza w tych gminach, w których nie ma posterunków policji czy będą dyżury i patrole całodobowe, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców oraz przybyszów. Odpowiedź była, że nie. Nie przewiduje się innych rozwiązań, które by gwarantowały bezpieczeństwo mieszkańców gmin. Do tego będziemy musieli ponosić koszty wszelkie inne - związane z edukacją, leczeniem. Co z osobami, które nie będą chciały podjąć pracy? Będzie to problem. Poza tym, nurty lewicowo-liberalne prowadzą taką retorykę, że nam zostanie zaliczone to, że przyjęliśmy migrantów z Ukrainy. Tylko, co to zmienia? Otwieramy sobie drzwi do destabilizacji. Przy zagrożeniach wojennych, ze wschodu, dokładamy możliwą destabilizację wewnętrzną przez różne grupy, które mogą być wykorzystywane przez kraje nam nieprzyjazne. To już nie jest zabawa.
Czy nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosą zmiany w Europie?
– Jako Polacy, bez względu na kogo głosujemy, powinniśmy się racjonalnie zachować. To decyzje nie tylko dla nas, ale dla naszych dzieci i wnuków. Możemy stworzyć dla nich zagrożenie. Możemy podejmować decyzje jako pokolenie w ramach i granicach państwa niepodległego. One były wyznaczane za tych, którzy ponieśli za to często ofiarę życia.
Jako państwo jeszcze na dorobku, w ciągu kilku lat potrafiliśmy postawić na nogi armię. Dzisiaj dzięki temu Rosjanie się wyhamowali. Musimy mieć prawo do stanowienia o własnym państwie, prawo do obronności. Niestety, sytuacja za naszą granicą jest niepokojąca. Jaką broń dostaje Ukraina? Tylko do obrony. Co to powoduje? Że Rosja się bawi, rzuca rakiety. Rosjanie nie widzą wojny, traktują to jak grę komputerową. Europa jest zalękniona tym, że Rosja ma broń nuklearną i jej użyje jak dostarczy się Ukrainie rakiet dalekiego i średniego zasięgu, żeby zaatakować infrastrukturę rosyjską. Nie wierzę w to, że inne kraje będą nas bronić, raczej będą pilnować własnej skóry. Uważam, że głosowanie do PE jest pewną manifestacją, w której jako społeczeństwo powinniśmy dać jasny sygnał tego jak Europa powinna być zbudowana i żeby każdy naród miał w Europie gwarancję bezpieczeństwa. Dzisiaj w Europie, za państwo które gwarantuje bezpieczeństwo i stabilizację są Stany Zjednoczone. Nie wiem co będzie jutro, pojutrze, ale na dzień dzisiejszy w tym czasie historycznym jest to jedyne państwo, wokół którego jesteśmy w stanie się skupić i obronić. Od '39 roku Europejczycy idą nam z pomocą, ale jeszcze nie doszli. Europa zaczyna się budzić. Nastąpi pewne spłaszczenie, siły patriotyczne, konserwatywne będą rosły i osłabiały trendy ugrupowań lewacko-liberalnych. Jeżeli spojrzymy na te partie i ugrupowania, które w nich są to są partie, które wewnątrz są poszatkowane i tam też wewnątrz się gotuje. Liczę, że ten zwrot w kierunku racjonalnego budowania UE, w kierunku utrzymania suwerenności państw, przy utrzymaniu prawa weta, które musi gwarantować to, że żadne państwo nie będzie hamowane w rozwoju. Wydarzenia z ostatnich lat na arenie Unii Europejskiej w stosunku do Polski czy do Węgier muszą oddziaływać na świadomość narodów europejskich. Liczę na to, że ten chaos sfrustrowanych grup zacznie hamować bo ten kierunek "róbta co chceta" zagraża Europie, dławi ją, a rozsądek zacznie brać górę. Myślę, że Polacy chcą zachowania suwerenności i zdają sobie z tego sprawę, że ona gwarantuje nam bezpieczeństwo. Mam nadzieję, że Zielony Ład zostanie zatrzymany. To zagrożenie dla Europy i jej poszczególnych państw. Próbuje się budować Europę zastraszając obywateli, a tak naprawdę chodzi o poszczególne interesy. To droga donikąd.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło:
Czytaj również
- Tradycje Bożonarodzeniowe. Jak świętują inne kraje?
- Noc wigilijna jasna, to stodoła ciasna. Po wieczerzy obserwowano niebo
- Wyniki kontroli jakości ryb i owoców morza. Pobrano próbki
- Zmiany w wypisywaniu recept. Nowe przepisy w praktyce
- Jak wybrać najlepszego karpia na wigilijny stół? Kilka wskazówek
Dodaj komentarz
Drugi dzień świąt. Podczas mszy w kościele święci się owies
Drugi dzień świąt bożonarodzeniowych poświęcony jest# św. Szczepanowi – pierwszemu męczennikowi za wiarę chrześcijańską, znanemu z głębokiej wiary i mocy czynienia cudów. Został ukamienowany, gdy przyznał się przed sanhedrynem do wiary w Chrystusa (tradycyjna kara za bluźnierstwo).
(czytaj więcej)Pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Jak było kiedyś?
Boże Narodzenie było zawsze uważane za święto niezwykle ważne i rodzinne#, nazywano je również Godami lub "godnimi świętami".
(czytaj więcej)Szopki z bogatą tradycją. Zachwycają swoją wyjątkowowścią
Tradycja szopkarska w Krakowie trwa nieprzerwanie od XIX wieku#. Pierwotnie wykonywaniem szopek trudnili się rzemieślnicy z ówczesnych przedmieść Krakowa, szczególnie Krowodrzy i Zwierzyńca.
(czytaj więcej)Tradycje Bożonarodzeniowe. Jak świętują inne kraje?
Wszystkie kraje Grupy Wyszehradzkiej mają ze sobą wiele wspólnego#, ale też bardzo wiele je różni. Przedstawiamy, jak wyglądają święta Bożego Narodzenia w Czechach, Polsce, Słowacji i na Węgrzech.
(czytaj więcej)
Komentarze (19) Zgłoś naruszenie zasad
dlaczego, w dniu 03-06-2024 15:02:56 napisał:
odpowiedz
kolo, w dniu 03-06-2024 15:58:19 napisał:
odpowiedz
pis to mafia, w dniu 03-06-2024 16:06:48 napisał:
odpowiedz
proste, w dniu 03-06-2024 16:29:28 napisał:
odpowiedz
Szrajber, w dniu 03-06-2024 16:36:13 napisał:
odpowiedz
mariusz, w dniu 03-06-2024 17:40:22 napisał:
odpowiedz
qwert, w dniu 03-06-2024 18:03:03 napisał:
odpowiedz
były ormowiec, w dniu 03-06-2024 18:05:13 napisał:
odpowiedz
Wyborca, w dniu 03-06-2024 18:54:32 napisał:
odpowiedz
Obserwator , w dniu 03-06-2024 20:06:59 napisał:
odpowiedz
Ganja, w dniu 03-06-2024 21:15:36 napisał:
odpowiedz
Ja, w dniu 04-06-2024 08:18:50 napisał:
odpowiedz
niebaćpis nieustająco do samego końca, w dniu 04-06-2024 08:39:24 napisał:
odpowiedz
do obserwatora, w dniu 04-06-2024 11:28:35 napisał:
odpowiedz
Adrian, w dniu 04-06-2024 11:30:30 napisał:
odpowiedz
fajas, w dniu 05-06-2024 10:52:49 napisał:
odpowiedz
Uwaga! Internauci piszący komentarze na portalu biorą pełną odpowiedzialność za zamieszczane treści. Redakcja zastrzega sobie jednak prawo do ingerowania lub całkowitego ich usuwania, jeżeli uzna, że nie są zgodne z tematem artykułu, zasadami współżycia społecznego, a także wówczas, gdy będą naruszać normy prawne i obyczajowe. Pamiętaj! -pisząc komentarz, anonimowy jesteś tylko do momentu, gdy nie przekraczasz ustalonych zasad.
Komentarze pisane WIELKIMI LITERAMI będą usuwane!